środa, 2 czerwca 2010

moje miasto / my city

Moje miasto Zielona Gora, jak dawno niewidziany przyjaciel zdaje sie byc tak bardoz mi znane a jednoczesnie tak zmienione, ze zastanawiam sie czy to wciaz to samo miejsce.
Obserwowanie tego co sie zmienilo jednoczesnie cieszy (moj dobry przyjaciel sie rozwija i wciaz ewoluuje) i boli (tyle mnie ominelo). Wczoraj po obejsciu paru knajpek (tyle z nich zamknieto, przerobiono lub otwarto zupelnie nowe) nalegalam na wracanie do domu na piechote. JAkies 4km, ale tego mi wlasnie brakowalo. Wdychalam atmosfere miasta. Pamietam zapach kochanych miejsc po deszczu.
Kiedy jestem w domu (tak tak nazywam Irlandie swoim domem) wydaje mi sie ze nie tesknie, w kazdym razie nie na codzien. Ale kiedy zdaza sie, ze w twarzach mijanych ludzi 'rozpoznaje ' tych, ktorych znalam w Polsce - a nie ma mozliwosci ze to oni, dociera do mnie ze tesknie za krajem.

Dobrze byloby tu znowu wrocic, ale ...sama mysl o tym mnie paralizuje.


My city Zielona Gora, is like long time no seen friend. It's like I still know it but it's so changed at the same time that it makes me wonder is it still the same.

Watching all that changed cheers me up (coz Iam happy my good friend is evolving) but it hurts as well (coz I missing out so much).
Yesterday after checking on few pubs (so many of the places got closed down, changed the name and owner, so many new ones have opened) I insisted to walk! back home instead of taking a cab. It's about 4km but this was what I really missed. I was inhaling the smell, the atmosphere, the spirit of the city.
I remember well the smell of beloved places after rain.

When I am in Ireland (yes I do call IReland my home) I think that I dont miss Poland, my city, well not on the a daily basis. But sometimes , when in faces of people I am passing by I 'recognise' faces from life I left behind here, I know it's homesick.

It's tempting to think I could come back here for good, but... that thought terrifies and scares the crap out of me.

4 komentarze:

Joasiunia:) pisze...

Heh... Ja jak byłam w Anglii niecałe 3 miesiące to tęskniłam strasznie... :)

Będzie dobrze:*

Titania yng Nghymru pisze...

widzę, ze jestes w pl :) miłego pobytu, korzystaj ile się da :)

chyba wszyscy emigranci mają te same odczucia na temat swoich miast z ktorych wyjechali. ja też za swoim tęsknię, jakoś tak, aczkolwiek nie tęsknię za samymi ludźmi(oczywiscie poza moja rodziną), tylko za samym miastem, spokojem, zielenia, atmosferą, wieczornym szlifowaniem chodników, kebabami w naszym pubie, siedzeniem nad piwem i gadaniem o niczym, zapadającym mrokiem, widokiem z balkonu itp itd ale zawsze dobrze gdzie nas nie ma - jak jestem tu to tesknie za miastem, jak mieszkałam w pl to miałam dosyc polski i chcialam z niego uciec gdzies daleko... i tak źle i tak niedobrze :)
ale na pewno nie tęsknie za upierdliwą polska mentalnoscią i naszym polskim narzekaniem, tego mi na pewno nie brakuje i tutaj czuje, że oddycham...

Azjatycki Cukier pisze...

Ah, przywileje emigracji - ja kocham mój "nowy" dom, ale czasem też mnie sentyment bierze i wspominam uliczki, drzewa, ulubioną lodziarnię... Gdybym mogła, to bym zaimportowała, raczej niż wracała ;)

Bo pisze...

o wlasnie!
zaimportowalabym kilka rzeczy :)