czwartek, 4 marca 2010

marudze i sie wyzalam / i'm just moaning

po pierwsze jakis haker zezarl mi mojego emila. wiec nei widze powiadomien o komentarzach wrrrrrrrr
ostatnio komentowalam duzo o turbanowcach a wiedzac jacy sa przewrazliwieni na krytyke w ich strone smiem gdybac i posadzac wlasnie ich

po drugie zabrail mi zasilek, a dlaczego?
otoz bardz sprytny pan inspektor z opieki spolecznej (tak tak tak wyglada rozowa emigracja siedze w domu na zasilku) chodzi i sprawdza czy aby ludzie pobierajacy zasilki na pewo siedza w domu a nie np. w Polsce i przylatuja tu tylko co 2 tyg odbierac kase. Wizyty sa oczywiscie niezapowiedziane. i ja absolutnie nie mam nic przeciwko temu, bo nieuczciwych tu nie brakuje. Problem w tym ze ow pan wrzucic mi do skrzynki list 26tego lutego a w liscie data 11sty i powiadamia mniee ze mnei nie bylo w domu i przyjdzie 12tego i jezeli mnie nie bedzie to wstrzymaja albo w ogole zabiora zasilek. Mialam wiec niezla niespodzianke w miniony piatek rano, kiedy to z piatka w kieszeni poszlam na poczte a tam mi powiedzieli: przykro na bardzo nic dla pani nie ma. Po poludniu ow pan wrzucil osobiscie koperte z data wsteczna. Skserowalam list i koperte (bez stempla pocztowego!!) i pojechalam wyjasniac. I tutaj to dopiero dalam ciala. Przyszedl jakis jegomosc ja mu tam sie wylewam a on zabral mi listi  juz go nie oddal i jeszcz mi powiedzial ze nast razem musze powiadomic o zmianie adresu. Ja mu na to nie o zmiane adreu chodzi ale o to ze gnojek robi takie przekrety. Zapewniono mnie tylko ze kasa bedzie w piatek. Teraz jak o tym pomysle to nawet nie wiem jak sie ten koles nazywal i czy przypadkiem usluzny pan recepcjonista nie wezwal wlasnie owego kolesia. No ale to nie koniec bo ja znajde na necie glownego inspektora zeskanuje kopie listu i wysmaruje jakies soczyste pismo ze skarga.

a ja myslalam ze w Polsce gnojki takie a tu prosze

first of all some haker took over my email so I can't see notifications about new comments

second of all they took my jobseeker benefit
the thing is social welfare inspectors visiting household where people getting allowances and checking are tey really living in those places and not eeer let's say live in Poland and come to Ireland every week or two just to get money. And dont mind that quite opposite. The thing is last friday (26TH FEB) one of the inspectors dropped an envelope with a letter. In the letter dated 11th he said : i was here today to do interview but u werent here so i'm gonna drop in tommorow (12th) if u wont be here your money will be suspended or cancelled althogether. WHat the FUCK??! Fri morning with only fiver in my pocket i went over to post office and there was no money there for me. the letter has been dropped by fella on the afternoon (no post stamp). So i've decided go to Ennis and sort this out. In ennis I was told that i should let them know about change of the address earlier. So i try to explain it's not about me changing address ( coz i moved only 2 aprtments away and i'm checking mail box everyday) it about fella doing scams like that. I was told that my money will be waiting for me on fri. At the end of the day it was my mistake i didnt ask the fella i was talking to whats his name and to all that he took the letter off me and never gave back....BUT i made copies so now i''m just gonna scan the copies and find main inspector and write juicy complaint

and i thought Poland is full of assholes

4 komentarze:

Martyna pisze...

Głowa do góry, będzie dobrze!
A biurokracja jak widać wszędzie tak samo beznadziejna...

Hanna pisze...

Niestety, wszędzie jest tak samo. Mój kolega - Anglik od 20 lat choruje na cukrzycę i jakiś czas temu, pewien pan doktor, stwierdził, że jest on zdrowy i cofnął mu rentę. Facet prawie nie widzi, ma stopę cukrzycową i generalnie nie może pracować ani w swoim zawodzie - webdesigner ani w żadnym innym. Więc nie dziwię się, że ktokolwiek robi przekręty. Tylko przeważnie jest tak, że cierpią najbardziej uczciwi ludzie.

Joasiunia:) pisze...

O matko... No to przygody:> I u mnie ostatnio też same niespodzianki... Jedne miłe! Nawet bardzo!:) A drugie... heh marzę,żeby się skończyły...

Buziak trzymaj się i mam nadzieję,że pieniążki dostaniesz:*

Titania yng Nghymru pisze...

nieciekawie :(

co do zasiłków to u nas w uk na tv daja takie reklamy straszace pod adresem benefit thevies, ze niby to złapią cie jak oszukujesz... tak to juz jest, jak chodzi o kasę, to każdy swojego broni jak lew...
a to ze ludzie oszukują to swoją droga wcale im sie nie dziwię... wiele ludzi nie zamierza sie pokalac pracą przez całe zycie i specjalnie ubiegaja sie o taka praca, którą wiedzą ze nie dostana, albo, ze maja małe szanse...

red tape - czyli cała ta biurokracja, to nie tylko polska specjalnosc, urzednicy to ludzie, którzy tak naprawde o nas wcale nie dbaja, dla nich jestesmy tylko numerami w rejestrach i katalogach, oni widzą nas tylko na papierze i wcale im nie zależy na tym, żeby nam bylo dobrze. sama wierzyłam w solidnosc i uczciwosc systemu administracyjnego w uk ale nie rozni sie on wiele od polskiego (no może troche mniej łapówkarstwa) tż mi to cały czas powtarza a ja sama zdałam sobie sprawe jak miałam sprawę nadpłaty w wyniku błedu w kontrakcie. mimo ze ostatecznie bład nie był mój bo ja kontrkatu nie sporzadzałam, to na ulgi nie miałam co liczyc, i dlug trzeba oddac bo co nadpłacone to musi wrocic do urzedu i nie wazne ze kasa poszła na zycie i potracanie z wypłaty ją uszczupla... takie to życie. nienawidze administracji!
trzymaj sie i walcz dzielnie!