majowke zaczelismy od wizyty w ogrodku : pinta buda i ajrisz kofi. tatus czyta gazetki, Polina spi snem sprawiedliwej a ja chwile potem pobieglam po gazetki dla siebie.
potem przyjechali nasi goscie, dziadkowie i chrzestna spragnieni obcowaniem z mala terrorystka, po pincie ginessa i kieliszeczku tia maria przenieslismy sie do domu. plan byl zacny zostawic gosci z mala i uderzyc do pubu we dwojke, no jak siedlismy za stol to juz tam zostalismy.i tak minely 3 dni :)
bratalismy sie godnie,
do zapamietania: kupic koszulke z polskimi kolorami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz