poniedziałek, 1 listopada 2010

Halo duchy w Shannonowie

Jak już wspominałam parę postów wcześniej, na Halloween rozpalane są wielkie ogniska. W Shannonowie jest ich kilka, tu akurat jedno w pobliżu naszego mieszkania. Tak wyglądało o godz. 16


Miałam jeszcze wpaść później zobaczyć do jakich rozmiarów urośnie, ale zajęta byłam robieniem tego:

Postanowiłam, że brak imprezy nie oznacza wcale, że czegoś specjalnego zrobić nie mogę. Tak więc palce czarownicy i cmentarz z kaszy manny. (Lukier mi nie wyszedł)



To my przed polowaniem na słodycze.
 Zaraz za naszymi blokami jest raczej nieciekawa dzielnica i miałam mieszane uczucia, że iść akurat tam. Ale w Halloween wszystko jest straszne, zaryzykowałyśmy.
Mała bała się iść do obcych domów, do tego sztuczne ognie (tak tutaj sztuczne ognie są w Halloween a nie w Nowy Rok). Ognisko było ogromne, mój dzielny lew nie był aż taki dzielny :) i nie podeszlyśmy bliżej.


W ognisku palono nie tylko drewno, ale stare materace, szmaty a nawet platikowy stelaż dziecięcego fotelika samochodowego. Bez komentarza.

2 komentarze:

Joasiunia:) pisze...

Hihi al przebrania:) Super!:)

A ja bym nie polazła do tej strasznej dzielnicy:P Bałabym się;)

P.S. Dużo nazbierałyście słodyczy?:)

Bo pisze...

niewiele ale to dlatego ze mala sie bala chodzic do obcych domow